Nie znaczy to, że powstają książki i artykuły prezentujące perspektywę, która jeszcze kilka lat temu reklamowana była jako tzw. kognitywny punkt widzenia. Te bowiem pojawiają sie nadal, istnieja i maja sie dobrze. Zdecydowanie mniej jest natomiast, jak na moje wyczucie, deliberacji metodologicznych, ustalania założeń badawczych, wyjasniania wątpliwości i konwersji zwiazanych z obrana postawą, precyzji pojęć i twierdzeń. Ten kolaps metodologiczny mógłby być objawem nadzwyczajnego zdrowia całej koncepcji, świadectwem przejścia od słów do czynów, od deklaracji do faktów badawczych. Byłby to jednak chyba pierwszy w historii humanistyki przypadek uoczywistnienia się pewnej metodologii tak daleko posunięty, że wiodący aż do samozapomnienia o jej własnych założeniach, przypadek tym bardziej szokujący, że od początku kagnitywizm na terenie wiedzy o filmie występował jako opcja silnie polemiczna, przeciwna dominujcemu nurtowi filmoznawstwa i sama znajdująca sie pod mocnym krytycznym ostrzałem z jego strony.
Przejawiając naturalną niewiarę w zbyt łatwe cuda, wolę ustanie teoretycznej wrzawy wokół kognitywizmu filmowego tłumaczyc przyczyną bardziej trywialną.
Andrzej Zalewski "Film i nie tylko, kognitywizm, emocje, reality show", Kraków 2003, s. 9
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Dobry przykład. Czasem trudno jest wysłowić się w sposób prosty i jasny, ale ten akapit mógłby być napisany bardziej klarownie.
Też tak uważam.
Prześlij komentarz