piątek, 26 października 2007

Książki

„Kot w butach” bajka wydana w serii Naszej Księgarni – Poczytaj mi mamo, pierwsza książka, która pamiętam (może bardziej jak wyglądała niż o czym opowiadała) i którą czytała mi babcia.


„Dzieci z Bullerbyn” A. Lindgren – pierwsza książka, po której przeczytaniu niedosyt i żal, że ten świat został zamknięty był tak dojmujący, że zaczęłam czytać ją od nowa. Cykl powtórzył się jakieś siedem razy.


Cykl Tove Jansson o Maminkach, w szczególności „Kometa nad Doliną Muminków” – prezent bożonarodzeniowy, który zdeterminował cały kolejny rok. Świat Muminków funkcjonował w mojej świadomości przez dziewięć kolejnych części.


„Misja profesora Gąbki” Stanisława Pagaczewskiego na podstawie tej książki powstawały moje pierwsze wypracowani, które były czymś więcej niż charakterystyką głównego bohatera. Zapamiętane (ale bez traumy), bo pisałam je w wakacje, a konsultacji udzielał mi ojciec ;)


Dostojewski „Łagodna” książka, czytana na kole naukowym w liceum, uświadomiła mi, że chcę się zajmować literaturą.


Marek Hłasko „Piękni dwudziestoletni” książka, która poraziła mnie swoim językiem i inteligentnym dowcipem.


„Miron wspomnienia o poecie” pod redakcją H. Kirchner oraz "Gramatyka i mistyka” Jacka Kopcińskiego. Pierwsza pokazał mi Białoszewskiego jako człowieka z krwi i kości, druga – jako poetę. Obie wpłynęły na wybór problemu pracy magisterskiej oraz na moje dalsze poczynania naukowe.


„Szumy, zlepy, ciągi” książka Białoszewskiego, do której najczęściej wracam.

Eugenio Barba „Ziemia popiołu i diamentów”, dzięki niej zrozumiałam, że człowiek nie staje się wielki w samotności czy raczej samotnie.


„Madam” Antoniego Libery książka, która wiąże się z ważną dla mnie osobą.

2 komentarze:

Antwathien pisze...

"Kot w butach" był jedną z moich pierwszych bajek do poduszki : ) Ale przyznam, że nasze historie czytania dosyć różne są, niewiele jestem w stanie napisać o wymienionych tytułach... Ani Hłaski, ani Białoszewskiego nie odkryłam chyba, bo książki, które wspominasz znam, ale nie wiążę z nimi wzruszeń. A "Madame" ciągle ktoś poleca i wreszcie muszę po nią sięgnąć : )

DPN pisze...

"Madame" to moje ścieżki po mieście. Wracam do niej z upodobaniem od czasu do czasu. Szkoda, że Libera zarzeka się, że to jego pierwsza i ostatnia powieść.

pozdrawiam
AG