niedziela, 28 października 2007

Pilch

Od dnia, w którym matka znalazła nazwisko Pilch w Starym Testamencie, nasze życie uległo zmianie. Byliśmy dumni i zarazem nie mieścił nam się w głowach, że tak wstrząsającego odkrycia nie dokonał nikt wcześniej. Szło nam o naszych, znających Biblię jak mało kto, przodków.
Jak to możliwe, że nasza babka Czyżowa, która przez całe blisko dziewięćdziesięcioletnie życie na okrągło czytała Biblię, nie zauważyła, że w Księdze Nehemiasza w rozdziale dziesiątym stoi Pilch jak byk?
A dziadek Czyż? Nie studiował wprawdzie Biblii tak pilnie jak babka, ale jednak czytał i miał do wychwycenia starotestamentowego Pilcha wyjątkowe kwalifikacje: dziadek miał mianowicie talent do rachunków. W tamtych czasach przekładało się to na umiejętność sumowania gigantycznych słupków. Nie ulegało wątpliwości, że jakby dziadek choć raz omiótł wzrokiem, wychwyciłby w 25 wierszu imię Pilch. Niestety – wychodziło, że nigdy, nawet przypadkiem, Biblia nie otworzyła mu się na wiadomej stronie.
Nawiasem mówiąc, podobny talent do rachowania miał jego syn, brat mojej matki Adam Czyż. Już jako dziecko umiejętnością liczenia w głowie wprowadzał w osłupienie ekspedientki U Wojnara. Mieć do niego pretensji, że nie zastosował swojego daru do czytania Bibliii, jednak nie można. Adam poza kursem szkółki niedzielnej, religii i nauki konfirmacyjnej do czytania Biblii raczej się nie przykładał. Wiódł grzeszne i hulaszcze życie i pewnego grudniowego wieczora, zakrztusiwszy się w trakcie picia wódki kawałkiem kiełbasy zwyczajnej, umarł w wieku trzydziestu dziewięciu lat.
Drugi mój dziadek, Paweł Pilch, powszechnie znany jako Stary Kubica, nie umarł młodo. Ale być może i jemu ostrość spojrzenia na odpowiednią stronę Biblii gorzałka zakłóciła. Choć nie powinna, bo Stary Kubica wszystko wprawdzie co czynił, czynił po gorzałce, ale czynił dobrze. Był wielkim gazdą, prezesem kółka, komendantem straży, autorem gospodarskich uprawnień, brał się za wszystko – znajdował też czas na lekturę Biblii.
A może zauważył? Zauważył, ale przeląkł się, ze znów przychodzą deliryczne widma?
Stary Kubica umarł nieświadom, a w najlepszym razie niepewien, że jego nazwisko jest wymienione pośród ksiąg prorockich? Umarł nieświadom, że moc ducha, siłę fizyczną, umiejętności organizacyjne, dar przywództwa i nade wszystko popędliwość wziął po jednym „z przedniejszych ludu jerozolimskiego, Pilchu – wodzu Lewitów?” Swoją droga, ciekawość, czy wziął też po nim skłonność do gorzały? Czy starotestamentowy Pilch pompował? A jak tak, to co? Pejsachówkę? Wino proroków? Bimber cichcem pędzony przez kapłanów? Sam jakiś trunek na własne produkował potrzeby? A potrzeby miał jakie? Znaczne? Zwłaszcza nad ranem? Gdy nad Jeruzalem wstawał świt ciemny, Prapra-Pilchem zaczynało trzepać? I Stary Kubica nie wiedział, że jego upiorne wiślańskie poranki są powtórzeniem jerozolimskich poranków praszczura? Niech tak będzie.
Inni Pilchowie? Od XVI wieku Biblia obok chleba leży na przykrytych obrusami stołach, co dzień zasiadają za tymi stołami moi imiennicy i moi współbracia w wierze. Sami z dziada pradziada czytelnicy Biblii, bo tak nakazał im doktor Marcin Luter.
Chryste Panie, przecież ktoś przed matką musiał o tym wiedzieć! Przecież chyba nie jest tak, że moja matka jest pierwszą w historii czytelniczką, która obecność Pilcha w Biblii odkryła!
Tak czy tak, czwórka prawdziwych znawców Pisma: Pan Bóg, Pan Jezus, Ezra Nehemiasz i moja matka – to dziwna czwórka.

piątek, 26 października 2007

Książki

„Kot w butach” bajka wydana w serii Naszej Księgarni – Poczytaj mi mamo, pierwsza książka, która pamiętam (może bardziej jak wyglądała niż o czym opowiadała) i którą czytała mi babcia.


„Dzieci z Bullerbyn” A. Lindgren – pierwsza książka, po której przeczytaniu niedosyt i żal, że ten świat został zamknięty był tak dojmujący, że zaczęłam czytać ją od nowa. Cykl powtórzył się jakieś siedem razy.


Cykl Tove Jansson o Maminkach, w szczególności „Kometa nad Doliną Muminków” – prezent bożonarodzeniowy, który zdeterminował cały kolejny rok. Świat Muminków funkcjonował w mojej świadomości przez dziewięć kolejnych części.


„Misja profesora Gąbki” Stanisława Pagaczewskiego na podstawie tej książki powstawały moje pierwsze wypracowani, które były czymś więcej niż charakterystyką głównego bohatera. Zapamiętane (ale bez traumy), bo pisałam je w wakacje, a konsultacji udzielał mi ojciec ;)


Dostojewski „Łagodna” książka, czytana na kole naukowym w liceum, uświadomiła mi, że chcę się zajmować literaturą.


Marek Hłasko „Piękni dwudziestoletni” książka, która poraziła mnie swoim językiem i inteligentnym dowcipem.


„Miron wspomnienia o poecie” pod redakcją H. Kirchner oraz "Gramatyka i mistyka” Jacka Kopcińskiego. Pierwsza pokazał mi Białoszewskiego jako człowieka z krwi i kości, druga – jako poetę. Obie wpłynęły na wybór problemu pracy magisterskiej oraz na moje dalsze poczynania naukowe.


„Szumy, zlepy, ciągi” książka Białoszewskiego, do której najczęściej wracam.

Eugenio Barba „Ziemia popiołu i diamentów”, dzięki niej zrozumiałam, że człowiek nie staje się wielki w samotności czy raczej samotnie.


„Madam” Antoniego Libery książka, która wiąże się z ważną dla mnie osobą.